Sytuacja z życia wzięta.

Zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie niczego sama z siebie zrobić.
Zrobienie czegoś wymaga ode mnie tak dużych pokładów samomotywacji, że u normalnej osoby z tą ilością energii można by góry przenosić.

pexels-andrea-piacquadio-3807738

Dopiero kiedy jestem w sytuacji, że nie ma wyjścia, że po prostu muszę. Dopiero wtedy to robię. Przykłady? Proszę bardzo. Sytuacja 1:

Zadanie na zaliczenie z pewnego przedmiotu na studia, które było zadane z miesięcznym wyprzedzeniem. Normalni studenci rozkładają pracę, robią etapowo, rozpisują plan działania. Ale nie ja. Zbliża się termin oddania pracy, dopiero wtedy ja mogę działać.

I było tak z większością kartkówek, testów, sprawdzianów w szkole średniej.

Dzień przed, lekcja przed, przerwa przed. Uczyłam się, ryłam, z myślą że następnym razem tak nie zrobię. Za jakiś czas znajduję się w tym samym miejscu z książką w rękach i tym samym uczuciem zażenowania swoim zachowaniem.

Dosyć świeża sytuacja, która miała miejsce podczas mojego pierwszego kolokwium na którego się zbytnio nie przygotowałam (liczyłam na cud). Otóż przez kolokwium miałam zajęcia z ową Panią doktor i z jakichś przyczyn zajęcia skończyły się wcześniej. Miałam jakieś 50 minut na powtórzenie całego materiału. Przez ten cały czas miałam nos w notatkach, googlowałam najważniejsze pojęcia, modele, metody i tak dalej. Do tego dochodził stres, bo mam to zaraz napisać na teście. Test był sprawdzany automatycznie, dlatego od razu po zakończeniu go znałam swoją ilość punktów. 24 pytania w 20 minut. Stres na całego. Oczywiście było zaplanowane kolokwium poprawkowe. Mentalnie byłam przygotowana na poprawę. Ale..

okazało się że… zdałam. Tak, zdałam na minimalną ilość punktów potrzebnych do zaliczenia. I wiem, że niczego mnie ta sytuacja nie nauczy, było ich setki. Dzień przed następnym kolokwium nie będzie mnie dla świata. Będę zamknięta w pokoju z uczuciem zawstydzenia, zażenowania, wstydu i nie wiem czego jeszcze. I myślę, że raczej się to nie zmieni. Mam teorię, że dopiero, kiedy obleję jakiś na prawdę ważny test, albo dostanę nauczkę za swoje zachowanie, dopiero wtedy nauczę się, że nie warto tak postępować. A może nic mnie to nie nauczy. Czas pokaże.

Autor

Weronika Pieniężna

Ciekawa świata, aktywny obserwator rzeczywistości i oddziaływania technologi na życie codzienne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *